Po zeszłorocznej wyprawie do Grzechyni , po raz kolejny wyruszyliśmy w góry – tym razem w Pieniny. Jest po pasmo górskie
które znajduje się w południowej Polsce i północnej Słowacji. Zaraz po przyjeździe na miejsce pojechaliśmy do XIV – wiecznego
zamku „Dunajec” w Niedzicy. Podziwialiśmy eksponaty z tamtych czasów, salę polowań, salę rycerską i wyposażenie pokoi.
Na uwagę zasługiwała legendarna wykuta w litej skale o głębokości 60 metrów studnia, która kryła ciekawą legendę.
Dowiedzieliśmy się również wiele ciekawostek na temat zamku m.in., to, że w podziemiach i lochach kręcone były sceny polskich
filmów fabularnych, np. Janosik. Z podziemiem Zamku wiąże się jeszcze jedna ciekawostka –więziony tutaj Janosik uciekł z tych
lochów, a potem przeskoczył najgłębsze i najdłuższe miejsce Dunajca podążając do swojej ukochanej Maryny.
Kolejny etapem tego dnia był rejs statkiem „Biała Dama” po jeziorze Czorsztyńskim, z którego widzieliśmy ruiny zamku w
Czorsztynie, który przez wieki był niszczony i dewastowany. Rejs statkiem był z pewnością wielką atrakcją tego dnia!
Cały pierwszy dzień obfitował w wiele atrakcji, lecz na sam koniec wybraliśmy się na pieszy spacer po Krościenku, a już w planach
mieliśmy następny dzień czyli spływ Dunajcem na drewnianych tratwach. Większość z nas po raz pierwszy płynęła na tratwie.
Spływ liczy 18 km., od przystani w Sromowcach Niżnych do Szczawnicy. Flisacy, którzy prowadzili po rzece tratwę opowiadali nam
wiele o historii spływu i różnych ciekawostkach. Mogliśmy zobaczyć najwyższy szczyt Pienin środkowych -Trzy Korony - żartobliwie
przez flisaków nazywane: Wysoka Kaśka, Gruba Baśka i Kudłata Maryśka.
Płynąc przełomem Dunajca podziwialiśmy wąwozy i skały. Nasz spływ zakończył się w Szczawnicy, gdzie
poszliśmy pieszo na najlepsze lody w Polsce. Była to niespodzianka od p. Kierownik.
Jedną z atrakcji było dla nas symboliczne przekroczenie granicy Polski i Słowacji. Spacerowaliśmy brzegiem Dunajca i
podziwialiśmy dobra Pienińskiego Parku Narodowego około 2 kilometry za granicą naszego kraju. Część z nas pieszo wróciła
do Krościenka. W ostatni dzień pobytu poszliśmy z Krościenka spacerem na szczyt
Trzy Korony. Droga była długa i kręta, wspinaczka okazała się dla nas za trudna, przeszliśmy pieszo połowę trasy do źródła wody
górskiej. Po wędrówce złożyliśmy namioty, gdyż część grupy nocowała pod gołym niebem niczym na obozie harcerskim.
Podczas tego obozu pokonaliśmy wiele kilometrów, przezwyciężyliśmy swoje słabości, przetrwaliśmy burzę i skwar, ale warto było!
Autorzy:
Józef Stokłosa
Piotr Wroński
Przemysław Czubin